- Mamo! - dziewczyna zaczęła miotać rękoma przez sen, szarpiąc przy tym za koszulkę Simona.
- Willow, spokojnie... - chłopak pogładził dłonią jej rudę włosy, a ta uspokoiła się.
Mamrotała pod nosem jeszcze cicho jakieś słowa po łacinie, jednak po krótkiej chwili uspokoiła się. Wyraz jej twarzy zbladł, stał się dziecinny, a z oczu wypłynął strumyk krwawych łez.
***
Dziewczyna siedziała na podłodze z zamkniętymi oczami. W rękach trzymała czerwony kubek z jeszcze parującą herbatą.
- Mama zawsze trzymała mnie od tego wszystkiego z daleka. - wycedziła ledwo słyszalnym głosem - Gdy rysowałam te "runy" zakazywała mi. Mówiła, że to sprowadza szatana do domu, chociaż i tak nigdy nie zaprowadziła mnie do kościoła. - dokończyła, łapczywie łapiąc powietrze i krztusząc się własnymi łzami.
- To dlatego, że Upadli nie mogą tam wejść. Palą się żywcem. Upadli byli kiedyś tymi Aniołkami. - Simon wskazał palcem ku górze.
- Sufitem? - zapytała lekko rozbawiona.
- Nie żartuj. Mieszkali w niebie, jednak było im tam nie zbyt wygodnie i postanowili się zbuntować - przerwał na chwilę, gdy zobaczył, że jej ręce zadrżały - A każdy z nich odsiedział swoje w "kotle" i tak Upadli i Demony opanowały połowę Long Island. - dokończył ze sztucznym uśmiechem na ustach.
- A co ze mną? - zapytała niepewnym głosem, a jej oczy zaszkliły się jeszcze bardziej. Oczy miała podkrążone i czerwone od płaczu.
- Jesteś córką Upadłego Anioła... - powiedział to szeptem. - A więc się domyśl. - nie chciał już dłużej ciągnąć tej rozmowy. Nie chciał dłużej siedzieć obok rudowłosej, a więc pokierował się w stronę okna.
Jestem taka jak ona. Pomyślała wewnątrz swojego umysłu.
Nie była świadoma, że Simon również to usłyszy.
Odwrócił się tylko na chwile w jej stronę i zmarszczył czoło, szybko jednakże wrócił do patrzenia na świat z szóstego piętra internatu.
***
Powinnam milczeć! - Rozległ się krzyk w głowie Willow, a ta jak oparzona wybiegła z pokoju.
Nie zwracała uwagi na krwawiące dłonie, pokaleczone nogi czy zamazany widok, od łez.
- Mamo! - zaczęła krzyczeć, upadając na kolana przed nagrobkiem. - Mamo, nie milcz! - dziewczyna zaczęła rwać trawę, jednak po chwili wbiła paznokcie tak mocno w skórę, że traw zamieniła się przez chwilę w krwawy strumyk. W miejscu gdzie krew wchłonęła do ziemi, instynktownie wykopała dołek.
- Co to? - zapytała samej siebie, kopiąc dłońmi dalej.
Skórzany zeszyt, brudny od krwi i ziemi. Strony były zżółknięte, wilgotne i wymięte, a większość z nich powyrywana i schowana na końcu.
Cmentarna atmosfera uspakajała ją.
Rozejrzała się po swojej okolicy i nikogo nie zauważyła. Kto głupi w nocy tu przychodzi... pomyślała. Nie wiedziała, że tym samym uświadomi Simona gdzie się znajduje.
Usiadła wygodniej, opierając się o nagrobek i zaczęła przewracać kartki pamiętnika.
Łacina, nigdy jej nie rozumiała. Nigdy nie była w kościele, a więc nie wiedziała jak jej "używać", chociaż matka często była na nią zła gdy przez sen zaczynała mówić w tym języku.
- Nie powinno cię tu był, Aniołku. - powiedział cicho głos zza jej pleców. Jednak gdy odwróciła się zobaczyła tylko inne nagrobki. - Rozumiesz? Nie powinno. - głos znów się rozległ. Był wyraźny. Nisko dźwięki zapadły głęboko w jej pamięci.
Na jej rękach pojawiła się gęsia skórka, gdy zobaczyła idącego w jej stronę wysokiego mężczyznę. Ubrany był w długi, czarny, skórzany płaszcz. W rękach trzymał sztylet, a Willow jedynie czym mogła się bronić to kawałek skórzanego zeszytu.
Zaczęła odsuwać się coraz bardziej, gdy ten zmierzał w jej stronę coraz szybciej.
- To moje... - wyciągnął w jej stronę rękę, po chwili kierując ją na pamiętnik.
Nie trwało to długo, mężczyznę zaatakował wilk. Sierść miał brudną od błota. Wilk spojrzał na nią brązowymi tęczówkami i warknął na mężczyznę, który po chwili zmienił się w czarny pył.
Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje. Złapała szybko zeszyt i ruszyła w stronę bramy. Okaleczone nogi dały się we znaki. Nie miała szans uciec, upadła na kostkę brukową i spojrzała na kroczącego powoli wilka. Jego "bieg" był dostojny i nieśpieszny, zmierzał ku niej wyjątkowo spokojnie. Nim zorientowała się zobaczyła przed sobą nie wilka, a Simona.
Ze zdziwienia otworzyła buzię , usiłując coś powiedzieć, jednak zamknęła ją zaraz wiedząc, że wygląda tak dostatecznie idiotycznie.
Wybuchowy temperament Will zanikł. A jej spojrzenie stało się obłąkane.
- Nie zbliżaj się do mnie. - powiedziała, łapiąc za pamiętnik i wychodząc z cmentarza. Kierowała się do swojego domu. Nieduży dom, obok którego mieszkanie wynajmowała para staruszków. Zawsze ją zadziwiali, ale dzisiaj nie mogła ich nigdzie znaleźć aby o wszystkim im opowiedzieć.
Gdy złapała za klamkę od domu drzwi były otwarte.
- Mamo?! - weszła do domu z nadzieją, że ją spotka. Jedynie co ją zastało to zdemolowane mieszkanie. Wszystkie książki fantasy miały powyrywane kartki, okna były powybijane, ale sprzęt AGD i wszystkie drogie rzeczy zostały. Nie było ich zdjęcia. Rudowłosa, na oko pięcioletnia dziewczynka, wysoka kobieta o kruczoczarnych włosach widniały na tym zdjęciu już wiele lat, ale nie teraz.
- Nie krzycz, mamy tu nie ma. - w drzwiach stanął wysoki mężczyzna o kasztanowych włosach. Nie zmieniał kierunku, ciągle stał w drzwiach. W rękach zgniatając właśnie to zdjęcie. - Mamy nigdzie już nie ma. - zaśmiał się szyderczo i rzucił na nią zimne spojrzenie.
Nogi Will stały się jak z waty. Popchnęła mężczyznę na drzwi i sama wybiegła w domu, ściskając pod skórzaną kurtką pamiętnik.
Ze zdziwienia otworzyła buzię , usiłując coś powiedzieć, jednak zamknęła ją zaraz wiedząc, że wygląda tak dostatecznie idiotycznie.
Wybuchowy temperament Will zanikł. A jej spojrzenie stało się obłąkane.
- Nie zbliżaj się do mnie. - powiedziała, łapiąc za pamiętnik i wychodząc z cmentarza. Kierowała się do swojego domu. Nieduży dom, obok którego mieszkanie wynajmowała para staruszków. Zawsze ją zadziwiali, ale dzisiaj nie mogła ich nigdzie znaleźć aby o wszystkim im opowiedzieć.
Gdy złapała za klamkę od domu drzwi były otwarte.
- Mamo?! - weszła do domu z nadzieją, że ją spotka. Jedynie co ją zastało to zdemolowane mieszkanie. Wszystkie książki fantasy miały powyrywane kartki, okna były powybijane, ale sprzęt AGD i wszystkie drogie rzeczy zostały. Nie było ich zdjęcia. Rudowłosa, na oko pięcioletnia dziewczynka, wysoka kobieta o kruczoczarnych włosach widniały na tym zdjęciu już wiele lat, ale nie teraz.
- Nie krzycz, mamy tu nie ma. - w drzwiach stanął wysoki mężczyzna o kasztanowych włosach. Nie zmieniał kierunku, ciągle stał w drzwiach. W rękach zgniatając właśnie to zdjęcie. - Mamy nigdzie już nie ma. - zaśmiał się szyderczo i rzucił na nią zimne spojrzenie.
Nogi Will stały się jak z waty. Popchnęła mężczyznę na drzwi i sama wybiegła w domu, ściskając pod skórzaną kurtką pamiętnik.
***
- Nie uciekaj mi ciągle, błagam cie. - powiedział łagodnym głosem Simon, siadając obok niej na ławce.
- Nie znam cię. - powiedziała to nie patrząc na niego. Wpatrywała się w małą dziewczynkę, piszczącą ze szczęścia na rękach matki. - Nie znam cię i tak ma pozostać. Jesteś czymś czego nie chce znać, twój świat jest inny niż mój. - w końcu obrzuciła go spojrzeniem. Oschłym i nic nie niosącym.
- Jesteś taka jak ja. A nawet gorsza... - ostatnie słowa wypowiedział znacznie ciszej i agresywniej. Nie chciał zranić jej w ten sposób, jednak temperament Willow znów się ukazał.
Rany z przeszłości znów odbiły się na tym co jest. Błękitne tęczówki nie naszły tymi samymi łzami co wcześniej, ni nawet krwawymi.
Zabij go, pamiętasz? Zawsze masz scyzoryk w kieszeni... - powiedział melancholijny głos w jej głowie. Sięgnęła do kieszeni, jeansowych spodni i dyskretnie go wyciągnęła. Widząc, że Simon stoi do niej plecami podeszła do niego bezszelestnie i wzięła zamach, jednak ten mocno ścisnął jej nadgarstek.
Zabij go, pamiętasz? Zawsze masz scyzoryk w kieszeni... - powiedział melancholijny głos w jej głowie. Sięgnęła do kieszeni, jeansowych spodni i dyskretnie go wyciągnęła. Widząc, że Simon stoi do niej plecami podeszła do niego bezszelestnie i wzięła zamach, jednak ten mocno ścisnął jej nadgarstek.
***
Pamiętnik I:
Trudne jest dla mnie to co się dzieje.
Moja mała córeczka Willow znów zaczyna rysować runy i demony. Wczoraj narysowała na ścianie Anioła Ciemności. Błaganie ją aby przestała nic nie daje.
Nie chce tego robić, ale muszę. Nie mam innego wyjścia. Musze zaprowadzić ją do W.T. aby wstawił do jej wspomnień "mur".
Nie chcę aby cierpiała przez to kim jest, tak jak ja, jej ojciec i reszta Upadłych.
Nie wiem jak to się dzieje, ale ona jest silniejsza niż wszyscy. Dziś przybiegła do mnie, ze swoim kotem w rękach i wykrzyczała, że widziała myśli Starszej Pani, która mieszka przecznicę dalej. Zaszokowała mnie ta informacja. Will naraża się na ogromne niebezpieczeństwo. Jeśli coś jej się stanie, to nigdy sobie tego nie wybaczę, że nie uchroniłam jej wystarczająco od tego chorego świata demonów.
Razjelu spraw aby ta mała dziewczynka przestała mówić przez sen po łacinie.
Nie powinna tego potrafić, skoro w jej głowie tkwi przeszkoda. A co jeśli jest na tyle ślina, że ją niszczy? Jeśli nie podda się i dowie się co oznaczają wszystkie runy, kim są Upadli. A jeśli ktoś ją tego uświadomi?
Nie! Willow nie możesz! Jeśli to będziesz kiedyś czytać. Nie możesz. Pamiętaj, Aniołku. Kocham Cię.
Mama.
Ręce Willow zadrżały, a głowę uniosła ku górze, połykając kolejne, słone łzy.
- Też cie kocham Mamo... - wysyczała cicho i zamknęła pamiętnik, odkładając go pod materac.
- Powiesz mi czemu chciałaś mnie zabić? - zapytał Simon, stawiając w drzwiach.
- Mówiłam już. Nie chce o tym rozmawiać. - powiedziała to szeptem i ułożyła się wygodniej na łóżku.
- Nie możesz się teraz poddać. Jesteś o wiele silniejsza niż może ci się wydawać. - powiedział to siadając obok niej. Ta jednak nie poruszyła się. Odwróciła się do niego jedynie plecami i zaczęła wpatrywać się w ścianę.
A co jeśli mama miała racje, że mogę wejść do cudzego umysłu? - pomyślała, zaciskając dłonie w pięści i przygryzając do krwi wargę.
Znów... Simon usłyszał jak siedzi w jej głowie i czuł każdy jej gest.
- Willow. - otwartą dłonią dotknął jej ramienia, ta jednak nie reagowała. Zamknęła oczy, zamykając się przy tym w innym świecie.
W pokoju zapadła niesforna cisza. Simon wstał i wyszedł z pokoju, a ta upewniając się czy jest sama, znów wyciągnęła spod materaca pamiętnik.
Pamiętnik II:
Willow przekazała mi dzisiaj swoje myśli. Czułam każdy jej gest.
W.T. mówił, że to dlatego, ponieważ Will darzy mnie ogromnym uczuciem, a co jeśli wykorzysta to w przyszłości? I będzie wchodzić do umysłu swoich bliskich? Powiedział również, że z czasem to zaniknie. Jednak z każdym dniem staje się to coraz silniejsze. Dziś sprawiła mi ból. Zadała mi w myślach kilka ciosów, przeklinając mnie, za to że nie miała normalnego dzieciństwa.
Znalazła się tam, bo ją kocham a ona mnie. A jeśli komuś zrobi to samo? Sprawiając przy tym najgorszą krzywdę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz