piątek, 8 sierpnia 2014

1. Sugar

         - Chyba sobie jaja robisz?! - rzuciła Willow, zaplatając ręce na piersiach. Spojrzała oschle na chłopaka, stojącego kilka centymetrów od niej w czerwonej kurtce, zapinanej na suwak i pokręciła rudą czupryną. - Nie możesz od tak wchodzić do mojego domu. 
Chłopak o imieniu Simon, spojrzał na Will z rozbawieniem i parsknął śmiechem.
Willow przysunęła się parę kroków do przodu, "przesuwając" przy tym chłopaka do ściany. 

***

W środku było pełno dymu z suchego lodu, kolorowe światła tańczyły po parapecie. Klub w Long Isnlad "SUGAR" o tej godzinie roił się od nastolatków. 
- Jak masz na imię? - wyszeptał, ciemnoskóry do ucha dziewczyny. Była to "zabawa karnawałowa", a więc każdy przebrany był w różne, dziwne stroje. Ta jednak przyszła ubrana w swoją ulubioną, gotycką sukienkę. Jednak chłopak na sobie miał czarne skrzydła, które niezwykle przyciągnęły jej uwagę. Dziewczyna uśmiechnęła się uroczo, ukazując olśniewająco białe zęby, a czerwona szminka, pomimo wielu pocałunków z chłopakami dalej widniała idealnie.
Słabe światło przesączało się do magazynu przez szare od brudu zakratowane okna. Willow weszła tam aby odpędzić się od "swoich fanów". Na podłodze walały się zwoje elektronicznych kabli.
- Willow... - powiedziała ciszej, widząc że chłopak za nią wszedł. 
- Ładnie. - podszedł do niej, stąpając ostrożnie wśród kabli, w obawie, że któryś z nich jednak może ożyć. - Masz niezwykle ładne skrzydła. - powiedział stanowczym tonem.
- Jakie... - ten jednak nie pozwolił jej dokończyć. Objął ją jedną ręką, wyrywając z jej barków kilka małych, czarnych, zakrwawionych piórek. 
- Jestem pijana, przestań podrywać mnie na sztuczki... - powiedziała, siadając na podłodze.
Odruchowo złapała się za barki i poczuła w nich ukłucie, jakby właśnie coś z nich wyrosło. - Ty...
Dziewczyna poruszyła się z szybkością błyskawicy. Zaatakowała go otwartą dłonią, a cios w piersi pozbawił go tchu, jakby był ludzką istotą. Zatoczył się do tyłu i w momencie znaleźli się w ciemnym, zimnym pomieszczeniu. Chłopak szarpnął dziewczynę za sukienkę, a ta upadła na twardą podłogę.
Ogromne drzwi drugiego z magazynu otworzyły się, a z kich wyszła wysoka postać. 
Mężczyzna... - pomyślała w pierwszej chwili i uniosła głowę wyżej, kiedy ten nachylił się nad nią, od razu zakryła dłońmi twarz i cicho zaszlochała.

***

Gdy ocknęła się na zimnej od krwi trawie. Nad nią dyszał młody chłopak o kruczoczarnych włosach i stalowych tęczówkach. 
- W końcu... - wycedził przez zaciśnięte zęby, spoglądając na jej powolnie mrugające powieki. 
Zielone oczy zabłyszczały w świetle księżyca. Kilka razy zakaszlnęła krwią i odparła. 
- Kim jesteś? - zapytała ledwo słyszalnym głosem. 
- Simon. - uśmiechnął się pogodnie ukazując zęby. Willow uniosła usta w "złamanym" uśmiechu i znów zamknęła oczy. - Nie zasypiaj. Nie teraz. - powiedział, nasłuchując zbliżających się kroków. 
Dziewczyna jednak usnęła twardym snem. Wziął ją na ręce i rzucił się pędem na drogę prowadzącą do Five Towns College.

- Gdzie jestem? - zapytała, siadając na łóżku. 
- W Five Towns College. - uśmiechnął się łobuzersko i posłał jej przyjemne spojrzenie. 
- Ty jesteś Simon? - zapytała, a po chwili dodała - To twoje zdjęcia w telefonie mają te narwane panienki, które szaleją za krosowcami... 
- Willow McKessona. - powiedział równie cicho z nieznikającym uśmiechem. 
- Simon Wayland. - zaśmiała się, po chwili jednak łapiąc się za obolałą głowę. - Co mi się stało? - zapytała, spoglądając na zabandażowane ręce.
- Byłaś pijana, poobijana... - spojrzał na nią, a uśmiech z jego twarzy nagle zniknął. - Nie mógłbym zostawić tam ciebie. Byłaś łatwym kąskiem. - wycedził, zaciskając pięści. - Ale już jest dobrze... - powiedział, kiedy nagle urwał i spojrzał na błękitne tęczówki dziewczyny, które naszły łzami. Jakby cieniutka warstwa szła odgrodziła je od rzeczywistości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz